podrozewgorka

Lwów 2011

Lwów jest miastem, dla wielu będącym tylko miejscem przesiadki w drodze na Krym albo w Karpaty. Są jednak tacy, którzy właśnie Lwów obierają za cel swoich wycieczek. Jest tutaj coś, co wyróżnia to miasto na tle innych europejskich metropolii. Pełne zabytków, nie ma ich może aż tylu, co Paryż czy Praga, jednak uroku nadaje mu wyjątkowa atmosfera.

Ten duch miasta we Lwowie jest czymś szczególnym. Tutaj, gdzie na każdym kroku doszukać się można strzępków życiorysów znanych Polaków, a na straganach i w wielu miejscach usłyszeć można polską mowę (często przy kasach, w barach, bufetach, ekspedientki, bileterki słysząc polską mowę, od razu przestawiają się na ten język). Kiedyś to miasto było centrum polskiej nauki, kultury i sztuki. Musiał mieć swoje racje Józef Maksymilian Ossoliński, kiedy erygował tutaj w pierwszej połowie XIX w. Zakład Narodowy im. Ossolińskich, gromadzący pamiątki polskiej kultury, będący jednocześnie ośrodkiem badań i wydawnictwem. Dzisiaj większa część zbiorów znajduje się we Wrocławiu, a dawne Ossolineum zostało przemianowane na bibliotekę im. Wasyla Stefanyka.

Na ryneczku przy ul. Łyczakowskiej koło kościoła św. Antoniego, w którym chrzest przyjął Zbigniew Herbert, wdaliśmy się w rozmowę z Polką. Okazało się, że przyjeżdża ona tutaj sprzedawać warzywa zaraz spod Lwowa (w kierunku na Kijów). We wsi niedawno reaktywowano rzymskokatolicki kościół. Kilka straganów dalej podczas fotografowania ikonki, wstawionej za szybę sklepowej lodówki typu "akwarium", jej właściciel w języku polskim zapytał, czy nie ułatwić nam zadania i nie wyjąć ikony na zewnątrz.

Na końcu ulicy Akademickiej jest skwerek, na którym przed wojną stał pomnik hr. Fredry, który dziś można oglądać we wrocławskim Rynku. Naprzeciwko tego miejsca w kamienicy na parterze mieściła się wtedy słynna kawiarnia Szkocka, do której chadzali wybitni matematycy, ze Stefanem Banachem na czele (od nazwy tej kawiarni wzięła nazwę lwowska szkoła matematyczna, znana na całym świecie jako "szkoła szkocka"). Wybrali akurat tę, bo tutaj były marmurowe stoliki, po których można było pisać ołówkiem. Potem przychodziła bufetowa i wycierała te stoliki.

Czytany 15397 razy

2 komentarzy

  • Link do komentarza SynCieśli poniedziałek, 08 sierpnia 2011 13:01 napisane przez SynCieśli

    Pierwszorzędne zdjęcia.

    Raportuj
  • Link do komentarza WUKA niedziela, 07 sierpnia 2011 21:25 napisane przez WUKA

    Myślę, ze przy dużym nakładzie środków, Lwów mógłby urodą konkurować z Krakowem a nawt....Wiedniem. W każdym razie "klimat" posiada niezaprzeczalnie i jest warte głębszego poznania. Jeszcze ciągle ma własną "duszę",koloryt, tajemnice do odkrycia, kresową serdeczność. Jest niezwykłe!
    ,

    Raportuj

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone (*) są wypełnione.
W treści wiadomości możesz używać podstawowych znaczników HTML.