Wybierałam się na długo wyczekiwany urlop. Jak zwykle od kilku lat nieprzerwanie spędzam go (podobnie jak inne wolne od pracy dni) u moich przyjaciół, którzy od ponad 10 lat dzierżawią schronisko na Luboniu Wielkim oraz z krótszym niż „lubońskim” stażem schronisko Na Kudłaczach. Jednym słowem na pytanie „gdzie się wybierasz na urlop” odpowiadam „Luboń Wielki last minute” :-)
Tego lata czekała nas niespodzianka w postaci koncertu piosenki turystycznej, o którym była wzmianka na stronach internetowych m.in schroniska.. Jako że słowo „koncert” brzmi dość poważnie i profesjonalnie, gospodarz schroniska a zarazem jego dzierżawca Krzysiek podszedł do tematu również poważnie i profesjonalnie (podobnie jak na drugim obiekcie „Na Kudłaczach”, gdzie odbyła się II edycja Otwartej Sceny Piosenki Autorskiej „OSPA”). Na Kudłaczach jednak teren przy schronisku jest bardziej płaski scenę wybudować było znacznie łatwiej a na Luboniu Wielkim stanowiło to nie lada wyzwanie. Bo jak na samym szczycie góry, gdzie teren wszędzie pochyły i nierówny coś postawić? Dla Krzyśka nie ma rzeczy niemożliwych i wpadł na genialny pomysł zbudowania sceny......vis a vis wejścia do schroniska. Po dorocznej mszy dziękczynnej za ocalenie schroniska przed pożogą wojenną, która przypada zawsze na ostatnią niedzielę lipca (za rok schronisko obchodzić będzie okrągły 80letni jubileusz) zapadła decyzja o zakupie i przywiezieniu materiału i budowie sceny. Niestety fatalna pogoda (ulewne deszcze i wiatr) na początku tygodnia pozwoliły jedynie na wkopanie czterech „filarów” pod scenę. Na szczęście aura poprawiła się po kilku dniach i dzień przed koncertem wyszło słońce, dzięki czemu można było podjąć dalsze prace. Wielka trójca czyli Krzysiek-kierownik, architekt, operator piły spalinowej, pomiarowy oraz dwóch chłopaków z portalu „E-Beskidy” czyli Mateusz z Pawłem jako robotnicy-podwykonawcy, wykończeniowcy i dekoratorzy (plakat oraz stosowne tabliczki na scenie). Efekt – scena na najwyższym poziomie ;-) nad poziomem morza. Tło jakiego nie posiada chyba żadna scena w tym kraju, gdzie nie potrzebny jest żaden scenograf. Bo tłem jest przyroda a przede wszystkim góry, przełęcze, doliny z miejscowościami i domostwami rozsianymi wśród pól i lasów ciągnących się hen na północ, północny zachód i wschód.
W czwartkowy wieczór do schroniska przybyli wykonawcy oraz kilka znajomych osób. Wspólne wieczorne posiady z muzykowaniem ,jedzonkiem i litrami herbaty przeciągnęły się głęboko w noc.
Nastał wreszcie zapowiadany piątkowy wieczór i wraz z powoli zapadającym zmierzchem rozpoczął się koncert „unplugged”na „lubońskiej” scenie oświetlonej „jupiterem” (dzięki Radek za przytachanie lampy w plecaku). Jako „support” wystąpił Radek Partyka lider myślenickiego zespołu „Zielony Szlak”, który zaprzyjaźniony z Gospodarzami przybył na koncert „Myśli Rozczochranych Wiatrem Zapisanych” i przy okazji sam wystąpił ze swoim repertuarem. Zespół Radka, „Zielony Szlak: znany m.in. z koncertów na OSPA,w krakowskim magistracie w czasie wernisażu oraz innych, głównie lokalnych imprez. Radek gra na gitarze, śpiewa, komponuje muzykę, pisze również trochę własnych tekstów. W czasie koncertu zaprezentował piosenki do wierszy Kazimierza Przerwy-Tetmajera,Adama Asnyka,Karola Wojtyły oraz jedną własną kompozycję. Mimo że wystąpił solo bez reszty zespołu (wiadome okres wakacyjno-urlopowy) jego występ został przyjęty bardzo gorąco i żywiołowo. Nie da się ukryć facet gra to co czuje najlepiej, pięknymi nutami oprawia teksty w/w poetów a emocje jakie wyraża śpiewem i gitarowym majstersztykiem udzielają się wszystkim słuchaczom. Bo czy można wyobrazić sobie piękniejszy „teledysk live” niż beskidzka panorama gór w zapadającym lipcowym zmierzchu ,podchodzące gdzieniegdzie z dolin kłaczki wieczornej mgły i wykonawca na scenie sprawiającej zawieszonej gdzieś miedzy górami a chmurami śpiewający: „o halo górska! Oczy omdlały z zachwytu-twój widok rozśpiewi duszę i roześni i marzyć na twym łonie zielonym bezkreśniej, niż tam-na czole skalnej piramidy szczytu” („Hala” K. Przerwa-Tetmajer)?
Po Radku na scenie „zainstalowały się” „Myśli Rozczochrane Wiatrem Zapisane” (przyznacie sami że to poetycka nazwa). Zespół od dwóch tygodni był w trasie (najpierw „Kropka” potem występ w Czechach a przed koncertem „lubońskim” koncertował w chatce gorczańskiej „GOCHA”. Zespół wystąpił w trzyosobowym składzie: Kasia Abramczyk-gitara, śpiew, autorka większości tekstów i muzyki; Małgosia Niemiec-druga gitara,śpiew,”marakas” oraz Lolek Stolarski-djembe i pozytywne wibracje:-). Zmierzch zapadł już na dobre rozlewając swój granatowy przetykany szarymi smugami ocean na którym w dolinach i podszczytowych osiedlach widoczne były światła domostw. Szkoda,że z powodu zachmurzenia brakło gwiazd. „Myśli Rozczochrane Wiatrem Zapisane” zaprezentowały swój repertuar w trakcie którego usłyszeć można było takie utwory jak m.in „Kamienie”,”Góry moje w nieskończoność zaklęte”, „Kolory miasta”, „Posłuchaj” oraz kilka innych kompozycji. Zgromadzona publiczność słuchała w skupieniu tekstów nagradzając owacjami każdy utwór. Niektórzy wczuwali się w muzykę rytmicznie przytupując czy bębniąc do rytmu na tym co pod ręką było. Po koncercie były przewidziane wspólne śpiewanki dla wszystkich. Niestety natura sprawiła ze pod sam koniec koncertu (w trakcie bisów) od strony Tenczyna i przełęczy Glisne nadeszła gęsta mgła, która zmusiła wszystkich do przeniesienia się w do ciepłej i zacisznej jadalni schroniska. Tam do godzin późnonocnych trwało wspólne śpiewanie i muzykowanie przy bardzo zróżnicowanym repertuarze (od klasyki piosenki turystycznej po szanty,bluesa itp.). Bo ważna była radość bycia tu i teraz wyrażana wspólnym śpiewaniem, dobrym humorem i klimatem jaki tylko może być w górach.
Koncert był bardzo kameralny z uwagi na kapryśną w przedkoncertowych dniach pogodę oraz lokalizację-na ten koncert trzeba było wyjść na szczyt pieszo (nie ma tam możliwości podjechania autem osobowym czy komunikacją zbiorową) co przełożyło się na liczbę publiczności. Kto był na koncercie ten nie żałował (były osoby które przyszły szlakiem tylko na sam koncert a po nim schodziły na dół). A kto miał zamiar być a nie dotarł, bo wystraszył się warunków pogodowych niech żałuje. Mam nadzieję, ze po tym debiutanckim koncercie scena „lubońska” będzie miejscem niejednego koncertu a kto wie może i z czasem Luboń Wielki wpisze się do kalendarium takich imprez jak „Gorcstok” czy „Śpiewanki Turystyczne” w Muszynie-Złockie. Czego sobie i wszystkim życzę.
Na koniec kilka słów podziękowania dla tych, dzięki którym ten koncert mógł się odbyć: Krzysiek,Agata i Gabrysia-Gospodarze schroniska „Luboń Wielki” (współorganizatorzy, budowniczowie sceny, opieka, smaczna kuchnia i dobre serce), Mateusz z Pawłem z portalu E-Beskidy (organizatorzy,patroni medialni,współbudowniczowie sceny,dekoratorzy), Radek z „Zielonego Szlaku” (zapewnił oświetlenie sceny) oraz przy skromnym udziale piszącej te słowa (pomoc przy bufecie i innych pracach schroniskowych).
Adriana Sadowińska (Kraków)