sł. Jerzy Harasymowicz, muz. Martyna Lemańczyk
Powoli, powoli szarzeją gniazdka
Połemkowskich wsi
Już ledwo widać jak cerkiewki czarne pisklę
Łebek unosi
I w żółty dziób chwyta poprzecznie
Dwie wielkie ćmy
I ile ma głów jeden koń nie wiadomo
Na mostku wśród osin
Obłoki jak anioły pochyliły się nad ziemią
Ich skrzydła się zetknęły
Wtem zaszczekały psy i nad drogi jesiennej kurze
Jak czarne kawałki płaszcza wznoszą się wrony
W niebo, gdzie październikowych wiatrów kwitną róże
Powoli, powoli szarzeją gniazdka...
Obłoki jak toboły bielizny aniołów są tak liliowe
Pocałunki złotych listków kładą się na oczy
Nad światem księżyc już majaczy w dymach mgieł
I srebrny haczyk gwiazdki batem wóz zarzucił, co pustką się toczy
Powoli, powoli szarzeją gniazdka...
Połemkowskich wsi
Już ledwo widać jak cerkiewki czarne pisklę
Łebek unosi
I w żółty dziób chwyta poprzecznie
Dwie wielkie ćmy
I ile ma głów jeden koń nie wiadomo
Na mostku wśród osin
Obłoki jak anioły pochyliły się nad ziemią
Ich skrzydła się zetknęły
Wtem zaszczekały psy i nad drogi jesiennej kurze
Jak czarne kawałki płaszcza wznoszą się wrony
W niebo, gdzie październikowych wiatrów kwitną róże
Powoli, powoli szarzeją gniazdka...
Obłoki jak toboły bielizny aniołów są tak liliowe
Pocałunki złotych listków kładą się na oczy
Nad światem księżyc już majaczy w dymach mgieł
I srebrny haczyk gwiazdki batem wóz zarzucił, co pustką się toczy
Powoli, powoli szarzeją gniazdka...
F*
a
d7 G6 C7+
a7
d7 E7 a7 A7
d7 G6 C7+ a7
d7 E7
a
d7 G6 C7+
a7
d7 E7 a7 A7
d7 G6 C7+ a7
d7 E7