sł. muz.
Powoli dopijam smutne resztki dnia
Omijam jak mogę marzenia o Tobie
Nie pytasz mnie, ile zostało do dna
Nie pytasz, a ja mimo to Ci odpowiem
Pijane wyrywa się w góry serce
Odnaleźć spokój w ciszy bez brzegów
Zgubić ból, który myśli przewierca
I zamiast dna szklanki sięgnąć ku niebu
Wysoko wznoszę toast na Wysokim Zamku
Wychylam Twoje zdrowie w Hawiarskiej Kolibie
Już prawie na Bani z Dziadkiem piję shantie
Aż bardziej niż zwykle się gibie Przegibek
Może się upiję znowu kiedyś dniem
Kiedy od snów nawet będziesz mi bliższa
Pocałunkiem zdejmę z Twoich ust cień
Schowam się w Twoich oczu schronisko
Czekam, aż w góry serca się wzbiją
Już uwolnione z ciężaru Kamienia
Niech świerki szeptem tylko do Nas piją
Gdy szlak odnajdziemy do zapomnienia
Wysoko wzniosę toast na Wysokim Zamku
Wychylę Nasze zdrowie w Hawiarskiej Kolibie
Na Bani z Dziadkiem wypijemy shantie
Choćby się gibać miał cały Przegibek
Kiedyś dopiję resztę swych dni
Jeśli bez Ciebie nie umrę z pragnienia
I życie ciężkie jak Pański krzyż
Z ulgą na krzyżyk na drogę zamienię
Już dawno me serce górom zapisane
Odejdę szlakiem - Bóg da, że niebieskim
A Wy, Przyjaciele, sponad pełnych szklanek
Sprawcie, by jeszcze pamiętał mnie Beskid
Wysoko wznieście toast na Wysokim Zamku
Wychylcie moje zdrowie w Hawiarskiej Kolibie
Z Dziadkiem na Bani wypijcie łyk shantie
I niech się gibie jak nigdy Przegibek
Omijam jak mogę marzenia o Tobie
Nie pytasz mnie, ile zostało do dna
Nie pytasz, a ja mimo to Ci odpowiem
Pijane wyrywa się w góry serce
Odnaleźć spokój w ciszy bez brzegów
Zgubić ból, który myśli przewierca
I zamiast dna szklanki sięgnąć ku niebu
Wysoko wznoszę toast na Wysokim Zamku
Wychylam Twoje zdrowie w Hawiarskiej Kolibie
Już prawie na Bani z Dziadkiem piję shantie
Aż bardziej niż zwykle się gibie Przegibek
Może się upiję znowu kiedyś dniem
Kiedy od snów nawet będziesz mi bliższa
Pocałunkiem zdejmę z Twoich ust cień
Schowam się w Twoich oczu schronisko
Czekam, aż w góry serca się wzbiją
Już uwolnione z ciężaru Kamienia
Niech świerki szeptem tylko do Nas piją
Gdy szlak odnajdziemy do zapomnienia
Wysoko wzniosę toast na Wysokim Zamku
Wychylę Nasze zdrowie w Hawiarskiej Kolibie
Na Bani z Dziadkiem wypijemy shantie
Choćby się gibać miał cały Przegibek
Kiedyś dopiję resztę swych dni
Jeśli bez Ciebie nie umrę z pragnienia
I życie ciężkie jak Pański krzyż
Z ulgą na krzyżyk na drogę zamienię
Już dawno me serce górom zapisane
Odejdę szlakiem - Bóg da, że niebieskim
A Wy, Przyjaciele, sponad pełnych szklanek
Sprawcie, by jeszcze pamiętał mnie Beskid
Wysoko wznieście toast na Wysokim Zamku
Wychylcie moje zdrowie w Hawiarskiej Kolibie
Z Dziadkiem na Bani wypijcie łyk shantie
I niech się gibie jak nigdy Przegibek
-