Przed nami.
Zza stoków górskich opuszczonych ramion,
zerkają nowe z podniesioną głową.
Do nich zmierzamy, w marszu nie ustając.
żeby przed dalą, znowu, stanąć nową.
Kiedy już oczy w pełni nasycimy
i rozejrzymy kolejny raz któryś,
to choć w zasięgu mamy całe niebo,
znów zapragniemy odkryć inne góry.
WUKA 2011-10-08
Zawsze są przed nami jakieś przełęcze i szczyty. I to jest dobre........!
Październik.
A w lesie, jak w kościele,
podniośle i uroczyście.
Złocieniem jesień się ściele,
ptaki to fruną, czy liście?
Jarzębin ciężkie grona,
do ziemi schylają gałęzie
i mgły muślinowa zasłona,
w błocie do kolan już grzęźnie.
Do nocy zimowej blisko,
że ręką dosięgam prawie
i białe weselisko,
osiądzie szronem na trawie.
(z tomiku "Nocne niebo śpiewa Aniołami")
Jeszcze dużo zieleni ale już pod butami złota przybywa. Serdeczne bieszczadzkie "kontakty" donoszą o porannych szronach na trawie. Blisko, coraz bliżej...! I choć piękniej, to smutniej. Jesiennego ciepła w sercach !! WUKA
Znów ochra i cynober,
jesienne drzewa plami.
Puste gniazda już dawno,
rozstały się z ptakami.
Smutna szarość wieczoru,
rzuca cieniem o ścianę,
pąsowieją ze złości jabłka,
dzisiaj zerwane.
Znów tak długo do lata,
więc przyczaić się trzeba,
we wspomnieniach
z wędrówek do Połonin
i nieba.
Słuchać skrzypiec,
nie świerszczy
i odszukać dusioła,
co się ukrył wśród wierszy
o bieszczadzkich Aniołach.
(z tomiku "Nocne niebo śpiewa Aniołami")
U Oli astry a u mnie ....wrzosy. Tak czy siak - wrzesień.
WRZESIEŃ.
Białe bluzki.
Postanowienia
na kruchym spodzie.
Letnia paleta
w octowej zalewie.
Kotwiczka
babiego lata
w morzu fioletów.
(z tomiku "Nocne niebo śpiewa Aniłami")
Ludzie mają w szybach obłoki,
że mieszkają w niebie, nie wiedzą.
Narzekają na życia ciasnotę,
z kłopotami na sofach swych siedzą.
Ludzie mają w oknach firanki,
które marzą o tańcu na wietrze.
Ludzie, dajcie im wreszcie pohulać,
wpuście niebo, słońce, powietrze.
Niech na szafach rozsiądą się ptaki,
na herbatę niech księżyc wpadnie.
i pomyślcie, ludzie kochani,
jak się w życiu wam zrobi ładniej.
I o deszczu koniecznie pomyślcie,
codzienności kurz niech wypłucze,
kiedy spływa po nieba lustrze,
kropelkami w parapet tłucze.
Że o oknach a nie o górach? Cóź, w górach też są jakieś okna i ludzie co zamiast wpuścić te góry i niebo do domu, siedzą na swoich sofach i mają "za złe". Wkrótce jeszcze będą..."Drzwi"! Otwierajmy się na dobro, piękno, muzykę, deszcz i wiatr, bo piękniejszego raju od ziemi , tu na ziemi nie mamy. WUKA
Opowiem teraz o pewnym smutnym stole. Może zrobi mu się raźniej???
Ballada o stole.
Z niejednego pieca
leżał na nim chleb
i pięścią ,bywało,
od kogoś brał w łeb,
i z miejsca na miejsce
wciąż był przestawiany
stół knajpiany!
Niejedno piwo
stało na tym stole,
ślady po kuflach
lśnią jak aureole
i czasem lizał
od noża rany
stół knajpiany!
Gdy struny gitary
dźwięczały wesoło,
a gość czasem na nim
opierał swe czoło,
to czuł się potrzebny
i taki kochany
stół knajpiany!
Dym kłębił jak chmury,
świt szarzał za oknem,
a dzień zapowiadał
okrutnie samotnie.
Przytulał się wtedy
Cichutko do ściany
stół knajpiany.
Ach, nogi by podkuć.
W nieznane wyruszyć.
Zapomnieć się, zgubić,
Zaśpiewać i wzruszyć.
Tak marzył nieśmiało
Pod blatem schowany
Stół knajpiany.
WUKA.
Kolejny miesiąc spada z kalendarza. Jutro rano obudzimy się w sierpniu. To już schyłek lata ale ofertę ma jeszcze całkiem, całkiem. Warto ją wykorzystać. A jeśli ziele święcić wszelakie to... tylko w Łopience. Koniecznie uzbierane po drodze. Pachnie przez cały rok rozgrzaną ziemią, miętą, bieszczadzkim słońcem i od złego chroni i wspomnienia przywraca.
SIERPIEŃ.
Sierpień spełnia marzenia
odczytane z myśli najskrytszych,
linii na dłoni, znaków na niebie.
Anioł strąca gwiazdę:
"załatwione, następny proszę".
Nie ma czasu do stracenia.
Trzeba jeszcze ochłodzić noce,
przystrzyc dnia, poświęcić ziele
wszelakie.
Z tomiku "Nocne niebo śpiewa Aniołami".